środa, 6 lutego 2013

W głowie "Wspomnienia" Tirpitza, w rękach druty, a w żyłach płynie herbata miętowa :)

To już luty, a mi wszystko idzie jak krew z nosa.  Objawy ciążowe, dają się we znaki. Synek rośnie a mi coraz ciężej się chodzi. Pocieszam się tym, że to już niedługo bo około 31 dni  i się zobaczymy :) Radość w sercu rośnie. Jestem w trakcie przygotowywania wyprawki dla małego. Ostatnio jestem w szoku co za bajery wymyślają ludzie, aby uszczęśliwić małe dzieci a jeszcze bardziej ich rodziców. Bo tak naprawdę największą "frajdochę" mają rodzice z ich użytkowania :D

Ostatnio zaczął działać blog Spotkania robótkowe. No i pojawiła się informacja, nawet Kasia mnie osobiście na blogu poinformowała, że w Gdańsku wreszcie, nareszcie Amiqs organizuje spotkanie robótkowe. Tyle czekałam, a teraz co????? Dupka blada, bo 120 km dla mnie to jak wyjazd na drugi koniec Polski. W moim stanie, to jak regularne ścieranie kurzu z póki. No się nie da i koniec. Ale pocieszam się, że może za 3 - 4 miesiące zamieszkam w Gdańsku i wtedy będzie no problem:)

Dużo czasu minęło od ostatniego posta, dlatego aby nie było, że nic nie robiłam pokaże parę zdjęć. Ot co się dzieje u mnie:)

Dziś z rana przywitał, mnie taki oto piękny widok. W moim rodzinnym Męcikale zaśnieżyło w nocy, a z rana mogłam tylko cieszyć oko w tej bieli.






Co do drutkowania. To trochę porobiłam. Zrobiły się dwie czarne czapki, proste. Z dołu ściągacz 2x2 a następnie wzorem gładkim. Jednakże rozjechały się, więc zdjęć nie ma.  Aktualnie w rękach "pali się" sweter.  Już niedługo dojdę do rękawów, i zacznie się problem... Tzn nigdy nie robiłam swetra i to na okrągło. Ale mam nadzieję, że książki i internet wspomogą mnie w tym temacie.


A tu zaczęłam czapkę z pozostałości szalika, którego plany legły w gruzach. Czapka ma być z motywem jednego warkocza. Ciekawe co z tego wyjdzie.

A tu kolejne z zaczętych i nieskończonych. Zapalona pomysłem, który widziałam u KOKOTKA postanowiłam zrobić czapkę z nausznikami. Czapka się dzierga. Tzn ostatnio dużo leży, bo tak patrzę na nią i wiem, że chyba zbyt dużo oczek nabrałam na obwód głowy, więc waham się, żeby nie robić na darmo. Ale pruciem pewnie prędzej czy później się skończy.





 A to kołyska. Na początek drogi, dla mojego pierworodnego synka.  Przyjechała z Anglii i sobie teraz tak stoi w pokoju obok.


Jak przechodzę obok \pokoju, tak do łazienki, czy też idę do kuchni, to nie mogę oprzeć się pragnieniu, spojrzenia na nią:)


A to wiosna. Chciało by się :D Zakwitł mi storczyk. Napatrzyć się też nie mogę. Zakwitł po raz drugi. Raz kwitł jak go dostałam, a teraz wznowił swoją działalność. Tak po 1,5 roku :( Ile czekania, cierpliwości. A ile to on się nasłuchał. Tyle na niego psioczyłam żeby zakwitł.




A na koniec Witam moich nowych obserwatorów:) Cieszę się, że jesteście. Kolejny post nie zna swojej daty. Teraz zaczął się czas wypoczynku i oczekiwania. Zdrowie fizyczne też nie pomaga we wszelkich formach aktywności. Kiedy się pojawię? Nie wiem. Może niedługo, a może gdy urodzę... Pozdrawiam

4 komentarze:

  1. Planując wyprawkę szpitalną weź ze sobą APAP "na wszelki wypadek". Nie wiem jak będzie u Cibie, ale u nas we Wrocławiu dają góra 2 szt dziennie. A (gwarantuję) że na pierwsze kilka dni to będzie trochę za mało :) I podpytaj czy w szpitalu dają sztućce :) Ja się na tym przejechałam przy pierwszej ciąży :)
    A kołyska prześliczna! Zazdroszczę! U nas w mieszkaniu już nic się nie mieści, a czeka nas zakup łóżeczka dziecięcego dla aktualnego brzdąca...:)
    I życzę Ci szybkiego powrotu na bloga :) (oraz czekam na zdjęcie potomka:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uff... przerażenie!!! kołyska jest, ale łóżeczko i tak muszę zakupić. Kołyska jest mała, i wystarczy tylko do 6 miesiąca. W moim pokoju też już nic się nie mieści. Dlatego też usunęłam akwarium (wydałam), no i króliki też powędrują do innego pokoju, ale nie zmienią właściciela. Na dodatek głośno tupią tylnymi łapkami, więc aby nie obudziły dziecka, muszą się wyprowadzić.

      Usuń
  2. Witam. Zapraszam po wyróżnienie :)

    OdpowiedzUsuń